„Uwięziony ptak nie
śpiewa, a czy wiesz dlaczego? Bo nie spotkasz nigdy w klatce ptaka
szczęśliwego.”*
Samotne Miasto, otoczone dzikim
oceanem, podzielone jest na pięć kręgów. Pierwszym, leżącym w
samym centrum jest Klejnot, gdzie mieszka Hierarcha z Wybranką, a
także arystokracja. Dalej kolejno znajdują się Bank, Fabryka,
Farma i, najbiedniejszy ze wszystkich zewnętrzny krąg, Bagno. To
stąd pochodzą surogatki – dziewczęta obdarzone specjalnymi
mocami i zdolne urodzić zdrowego potomka. Violet Lasting jest jedną
z nich. W wieku dwunastu lat została zabrana do Magazynu, gdzie
przetrzymuje się i szkoli wszystkie surogatki, które następnie
trafiają na aukcje i zostają sprzedane dla arystokracji z Klejnotu
i bogatszych rodzin z Banku. Po czterech latach przebywania w
Magazynie, Violet trafia na taką aukcję, gdzie dostaje numer 197 i
zostaje wylicytowana przez Diuszesę Jeziora - potomkinię jednego z
założycielskich domów. Tego dnia Violet przestaje być sobą, a
staje się numerem 197 i własnością swojej pani.
Augurie to moce cechujące surogatki.
Dzięki nim, dziewczęta mogą wpływać na kształt i kolor
przedmiotów, a także powodować wzrost roślin. To właśnie poziom
rozwinięcia tych mocy decyduje o miejscu dziewczyny na aukcji. Im
jest ono wyższe, tym surogatka jest cenniejsza. Dlaczego? Ponieważ
Augurie wpływają także na wygląd i charakter dziecka, co jest
niezmiernie istotną rzeczą dla kobiet z Klejnotu.
„W muzyce jest
wyzwolenie, od ciała, od umysłu, od miejsca i czasu.”
Dystopijna wizja świata przedstawiona
w Klejnocie zaciekawiła mnie. Na początku poznajemy świat
piękny, można by powiedzieć, że mlekiem i miodem płynący,
jednak szybko orientujemy się, że jest on także okrutny i
brutalny. Bezlitosne szlachcianki zrobią wszystko, by osiągnąć
swój cel. A ich celem jest zdobycie władzy, którą dadzą jedynie
zaręczyny ich nowo narodzonej córki z następcą tronu Samotnego
Miasta.
Główna bohaterka była ciekawie
nakreśloną postacią. Silna i odważna, konkretna i subtelna.
Podobał mi się jej sposób bycia i wytrzymałość w tak trudnych
chwilach. Nie myślała jedynie o sobie, ale także o rodzinie,
którą musiała zostawić samą, i przyjaciółce, mającej mniej
szczęścia od niej.
„O, zaczynam naprawdę
cię lubić. W uroczy sposób balansujesz pomiędzy posłuszeństwem,
a pogardą.”
Wszyscy bohaterowie powieści
Amy Ewing byli ciekawie wykreowani. Nie doszukałam się żadnej
postaci, nawet epizodycznej, która wydawałaby mi się sztuczna i
niedopracowana. Wielką sympatią zapałałam do Luciena –
charakteryzatora z gotowalni (miejsca, gdzie przygotowywano
dziewczęta do Aukcji). Był on bardzo ciepłą i mądrą osobą,
która już na samym początku skradła moje serce.
Polubiłam także Garneta, mimo że
tylko kilka razy przewiną się przez karty powieści. Mam nadzieję,
że w kolejnym tomie autorka poświęci mu więcej uwagi. Gdyby
utworzyły się jakiekolwiek teamy, ja zdecydowanie byłabym Team
Garnet.
Oczywiście nie mogło także zabraknąć wątku miłosnego, który, według skrzydełka, miał być przyjaźnią, szybko przeradzającą się w zakazaną miłość. Wydaje mi się, że tutaj nie było żadnej przyjaźni. Nagle z niczego powstała wielka miłość, co było nawet interesujące. Wątek ten był prowadzony dość nieporadnie, jednak, jak na debiut, i tak było wyjątkowo dobrze i ciekawie.
Oczywiście nie mogło także zabraknąć wątku miłosnego, który, według skrzydełka, miał być przyjaźnią, szybko przeradzającą się w zakazaną miłość. Wydaje mi się, że tutaj nie było żadnej przyjaźni. Nagle z niczego powstała wielka miłość, co było nawet interesujące. Wątek ten był prowadzony dość nieporadnie, jednak, jak na debiut, i tak było wyjątkowo dobrze i ciekawie.
Książka mogłaby okazać się
perełką, cudownym brylantem, gdyby nie jedna rzecz, która
strasznie mnie zirytowała, a mianowicie:
„Żeby spowodować
lawinę wystarczy jeden mały kamyczek.”
Co od razu przywodzi na na
myśl pewną bardzo znaną serią, w której mowa jest o tym, że:
„Każda rewolucja
zaczyna się od iskry.”**
Te dwa, podobne zdania sprawiły, że
zaczęłam bardziej przyglądać się fabule i zauważyłam
inspirację autorki, a także zapożyczenie niektórych wątków z
innych znanych powieści tego gatunku, m.in. Igrzysk śmierci, Endera
czy Czerwonej Królowej. Jednak nie sprawiło to, że Klejnot
stał się schematyczny czy banalny, ponieważ w książce ciągle
można było znaleźć wizję autorki i oryginalny pomysł na
historię. Mogłabym nawet stwierdzić, że te nawiązania były
nieświadome, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, że były
niezauważalne.
Amy Ewing miała ciekawy
pomysł i, mimo kilku potknięć, doskonale go zrealizowała. Pod
pięknem i bogactwem ukryła świat, któremu jest daleko do
idealnego, a główną bohaterkę postawiła przed wielkim wyzwaniem.
W książce podobała mi się kreacja postaci i sam pomysł na historię o
surogatkach. Także styl pisania był ciekawy. Minusem
powieści były nawiązania do znanych młodzieżówek, jednak nie
przeszkadzało to zbytnio, ponieważ w samej opowieści było czuć i widać charakter autorki i jej zamysł na powieść. Jestem pewna, że Klejnot spodoba się fanom Igrzysk śmierci i innych dystopijnych powieści, a także osobom, które lubią silne i niezależne bohaterki oraz nienawidzą trójkątów miłosnych (tego autorka nam oszczędziła). Powieść ma naprawdę wielki potencjał i szkoda by było, gdyby nie został on wykorzystany.
Autor: Amy Ewing
Tytuł oryginalny: The Jewel
Tytuł polski: Klejnot
Tłumaczenie: Iwona Wasilewska
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 23 września 2015
Moja ocena: 8/10
Za możliwość poznania historii Violet dziękuję serdecznie Wydawnictwu Jaguar
W serii The Lone City:
Ale ładna okładka :)
OdpowiedzUsuńto samo pomyślałam :)
UsuńI ja również, a z tego co wyczytałam w recenzji zapowiada się ciekawie . :)
UsuńOkładka jest prześliczna, nie mogę się z tym nie zgodzić :)
UsuńNa razie nie wiem, nie przepadam zbytnio za dystopią, nadal nie sięgnęłam po leżące od pół roku na półce Igrzyska... :D To chyba nie mój gatunek :D
OdpowiedzUsuń