Minęło sporo czasu pomiędzy momentem, gdy po raz pierwszy wzięłam do ręki nowe wydanie Mrocznych umysłów, a chwilą, gdy zdecydowałam się otworzyć powieść i przeczytać pierwsze zdanie. Bo tak bardzo byłam podekscytowana i jednocześnie tak bardzo bałam się ponownego spotkania z tymi bohaterami.
W 2015 roku zakochałam się w historii Ruby, Pulpeta, Zu i Liama. Nie byłam pewna jednak, czy to nie było jedynie zauroczenie, które z biegiem lat zniknęło. Na szczęście okazało się, że i w tym przypadku przysłowie „stara miłość nie rdzewieje” sprawdziło się, a sam powrót do świata Mrocznych umysłów okazał się powrotem do fascynującej dystopijnej rzeczywistości, która teraz zrobiła na mnie jeszcze większe wrażenie niż w przeszłości.
„Pierwsza umarła Grace Somerfield”. A przynajmniej była pierwszą osobą, której śmierć widziała Ruby. Później rozpoczęła się lawina kolejnych śmierci. Wszystko za sprawą tajemniczej choroby – OMNI. Pozostałe dzieci zostały zamknięte w obozach, gdzie, podzielone na grupy, musiały po prostu przeżyć. Oficjalnie zrobiono to, by były bezpieczne. Rząd pragnął ich rehabilitacji. W rzeczywistości społeczeństwo po prostu bało się mocy, które ujawniły się u dzieci wraz z pojawieniem się tajemniczego wirusa.
Ruby
była w jednej pierwszych dostaw dzieci, które pojawiły się w Thurmond. Po niej
przyjechały jeszcze tysiące. Dziesięcioletnia dziewczynka nie była pewna, co
się dzieje. Wiedziała jednak jedno – nie chce być Pomarańczową; jedną z tych
osób, które na jej oczach zabijały, a później chodziły związane, z kagańcami na
twarzy. Dlatego powiedziała, że jest Zielona. I uwierzyli jej. Przez wiele lat była
poniżana, aczkolwiek bezpieczna w barakach zielonych. Aż do teraz.
To
niezwykłe, jak brutalny i jednocześnie fascynujący świat udało się stworzyć
autorce. Alexandra Bracken przedstawia czytelnikom rzeczywistość, w której
dzieci zostały zarażone wirusem OMNI, w związku z czym zyskały supermoce. Rząd podzielił chorych na kilka kategorii, w zależności od tego, jakie umiejętności
posiada dana osoba: Zielonych, Niebieskich, Żółtych, Czerwonych i
Pomarańczowych. Sam podział ogromnie skojarzył mi się z ideą structogramu oraz tego,
że każdy z nas posiada biologiczną tożsamość, wpływającą na nasze zachowanie,
która określana jest konkretnym kolorem. Dlatego tym bardziej idea
społeczeństwa podzielonego na kolory wydaje mi się intrygująca.
Bohaterowie intrygują i wzbudzają sympatię, sprawiając, że od tej historii nie da się odejść bez poznania zakończenia. Samo zakończenie zaś rozbija serca czytelników w drobne kawałeczki. Zazwyczaj autorzy decydują się na happy end. Bracken wyłamuje się ze schematów, nawet tych obowiązujących współcześnie, mimo że tyle lat minęło od pierwszego wydania powieści. Autorka wybiera nieoczywiste rozwiązania. Bawi się emocjami odbiorców. Sprawia, że jedyne, o czym myśli się po skończeniu pierwszego tomu to data wydania kolejnej części. Te uczucia się nie zmieniają nawet w sytuacji, zna się tę historię i ma się świadomość, jak się ona kończy.
Warto
kilku słowach wspomnieć o bohaterach. Są oni bowiem kluczowym elementem historii.
Ruby początkowo jest postacią zagubioną i bierną. Spędziła kilka lat w obozie,
gdzie była poniżana przez strażników i ignorowana przez innych więźniów. Wydarzenia
ostatniego roku sprawiły, że od kilku miesięcy do nikogo nie odezwała się ani
słowem. Nagle zostaje wrzucona w wir wydarzeń, który wymusza na niej
podejmowanie konkretnych decyzji. Pulpet to z pozoru nieprzystępny, arogancki
chłopak, który unika nowych znajomości jak ognia. Okazuje się jednak, że pod tą
powłoką skrywa się inteligentny nastolatek, pragnący zapewnić bezpieczeństwo bliskim
osobom. Jest jeszcze Liam – typ bohatera, altruisty, który zawsze pakuje się w
kłopoty przez swoją empatię. Jego charakter jednak pozwala mu znajdować promyki
nadziei w tym mrocznym świcie. Nie można zapomnieć również o Zu, dziewczynce ogromnie
skrzywdzonej przez życie, a jednocześnie najbardziej otwartej na otaczających
ją ludzi. Razem, cała czwórka tworzy niezwykłą drużynę, która na długo
pozostaje w sercach czytelników.
Jestem
Niebieska. Jestem Czarna. Jestem częścią generacji OMNI. Nie zmieniło się to,
mimo upływu czasu. Cieszę się, że po latach czytelnicy znów mogą powrócić do
świata Mrocznych umysłów i pokochać go na nowo. Ci zaś, którzy nie mieli
do tej pory okazji poznać dystopii autorstwa Alexandry Bracken mogą sięgnąć po
nią i przekonać się, dlaczego jakiś czas temu książkowy świat oszalał na jej
punkcie. A także po prostu ja pokochać. To mroczna i brutalna opowieść, która
łamie serce, a jednak ma w sobie coś co sprawia, że zakorzenia się w naszym
wnętrzu i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Tytuł polski: Mroczne umysły
Tłumaczenie: Maria Borzobohata-Sawicka
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 17 sierpnia 2022
Moja ocena: 9/10
Zapisuję sobie tytuł :)
OdpowiedzUsuńRecenzja zachęcająca! Nie wiem, czy starczy mi życia na zapoznanie się z ciekawymi książkami :)
OdpowiedzUsuńChyba zupełnie nie kojarzę tego tytułu ;< Ale się zainteresuję, bo brzmi to ciekawie, no i bez powodu nie robi się wznowień ^^
OdpowiedzUsuńBędę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego zakończenia. To, że nie mamy do czynienia z happy endem, nawet zachęca mnie do sięgnięcia po książkę. :)
OdpowiedzUsuńMnie w tej chwili nie zainteresowała, ale może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńzapowiada się bardzo ciekawa lektura!
OdpowiedzUsuńByło głośno o Mrocznych umysłach, jednak do tej pory jakoś nie miałam okazji po nie sięgnąć. Może w końcu uda mi się nadrobić tę zaległość, bo historia wydaje się naprawdę mocna :).
OdpowiedzUsuń"Mroczne umysły" były dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Długie lata wzbraniałam się przed przeczytaniem tej książki i zmotywowało mnie do tego wznowienie wydania.
OdpowiedzUsuńUwielbiam dystopie, a ta książka jest na pierwszym miejscu, bo wśród nich i przez tyle lat wciąż się wyróżnia. Byłam zaskoczona. Im dalej czytałam, tym bardziej.
Bardzo ciekawy wpis. :D
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, chciałabym przeczytać 😊
OdpowiedzUsuńNie wiem czy do końca podobałaby mi się ta książka ale najważniejsze, że trafiła w Twój gust. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSkutecznie zachęcasz do lektury :)
OdpowiedzUsuńByć może też się skuszę na przeczytanie tej książki :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa ksiazka
OdpowiedzUsuńPrzychodzę z rewizytą. Książka to moje drugie imię, więc będę zaglądać :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTakie klimaty raczej nie dla mnie 😉
OdpowiedzUsuńTo moje klimaty! Już od dawna ta książka mnie interesuje
OdpowiedzUsuńO matko... Faktycznie mroczna książka, przynajmniej z samego pomysłu na fabułę. A jednak ciekawe, chyba się na nią skuszę. Lubię takie alternatywne (czy postapokaliptyczne) światy
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba:D totalnie moje klimaty:) obserwuję z miłą chęcią i zapraszam serdecznie do siebie
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam! Zdecydowanie w moim stylu :)
OdpowiedzUsuńBardzo intryguje mnie ta książka i możliwe, że za jakiś czas po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam na swojej półce, więc to tylko kwestia czasu, kiedy wezmę się za jej lekturę.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie bardzo :D
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie ta książka. Na pewno dam jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńMroczne umysły pewnie są przerażające. Jednak pozwalają snuć historie jak je przemienić w dobro, czyli nie dopuścić aby się ziściły.
OdpowiedzUsuńDawno nie czułam impulsu, żeby sięgnąć po fantastykę, a Ty sprawiłaś, że dopisuję książkę do listy :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie się okazało, że mam ją na liście, tylko w tym starym wydaniu ♥
UsuńKusisz mnie, myślę, że by mi sie spodobała.
OdpowiedzUsuńTo niestety nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńTa książka mogłaby mi się spodobać
OdpowiedzUsuńTytuł zapisany- bardzo lubię taki typ książek. Ciekawa jest ta koncepcja podzielenia ludzi/ dzieci na róże kolory
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo interesująco. Z pewnością będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńDobrego weekendu <3
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Jeśli znajdę gdzieś ebooka, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń