Długo zastanawiałam się, od czego rozpocząć ponowne regularne pisanie na tekstów na bloga. Nie chciałam, by była to zwykła recenzja lub jakiś prosty post okołoksiążkowy. Aż przypadkowo obejrzałam Między życiem a śmiercią i doszłam do wniosku, że to jest film, o którym chciałabym wam opowiedzieć.
Między życiem a śmiercią to nowa produkcja young adult od Paramount Players. Od pewnego czasu mogą ją obejrzeć subskrybenci polskiego Netfliksa. W filmie w rolach głównych wystąpili Joey King, znana również z innej produkcji młodzieżowej, The kissing booth, oraz Kyle Allen, który pojawił się w West side story i Mapie maleńkich wspaniałości. Nie dziwne więc, że ci aktorzy oraz połączenie romansu z dramatem, jakie zaserwowali Arie Posin i Marc Klein w Między życiem a śmiercią, zaintrygowało miłośników tego typu produkcji.
Tessa od lat szukała zapomnienia i pocieszenia w fotografowaniu. Całe swoje emocje przelewała na zdjęcia. Wszystko zmieniło się w jednej chwili. Po wypadku samochodowym dziewczyna nie jest w stanie normalnie funkcjonować. Ona przeżyła, Skylar nie. Nie oznacza to jednak końca ich historii. Zakończenie zostanie dopiero napisane przez Tessę, która wierzy, że istnieje świat pomiędzy.
Między życiem a śmiercią przestawia równocześnie dwie linie czasowe. Już w pierwszych minutach widzowie dowiadują się o wypadku Tessy i Skylara oraz śmierci chłopaka. Później zaś towarzyszą dziewczynie w pierwszych dniach po tych wydarzeniach. W międzyczasie producenci pokazali w jaki sposób rozwijała się relacja głównych postaci - od niezwykłego spotkania w kinie aż do gorącego uczucia między nimi pod koniec wakacji. Tak więc odbiorcy już od początku mogą być praktycznie pewni, jak skończy się film. Nie zmienia to jednak faktu, że losy nastolatków śledzi się z zapartym tchem.
Jest to możliwe dzięki poruszanej problematyce. Film nie należy do lekkich. Opowiada o ogromnej żałobie po śmierci osoby, którą pokochało się całym sercem. Mimo, że relacja powstała między Tessą i Skylarem była krótka, nie można powiedzieć, że należała do sztucznych czy przelotnych. Producenci pokazali prawdziwą, bolesną historię, podczas oglądania której łzy śmiechu mieszają się ze łzami smutku i goryczy.
Jednym z innych elementów filmu, które należałoby pochwalić jest sama Joey King. Choć początkowo nie byłam przekonana co do obsadzenia jej w tej roli, niechęć szybko minęła i pojawił się zachwyt. Jeśli miałabym w dwóch słowach opisać jej grę, byłyby to zaangażowanie i szczerość. King okazała się niezwykle prawdziwa w tym, co przedstawiła. Przez to, a może lepiej byłoby powiedzieć – dzięki temu, Między życiem a śmiercią ogląda się z uczuciem ciężaru w klatce piersiowej. Jeśli ktoś szuka szczerej i jednocześnie wzbudzającej ogrom emocji produkcji, ten film będzie strzałem w dziesiątkę.
Tym, co działa na niekorzyść Między życiem a śmiercią są schematy. Można byłoby ich uniknąć, jednak twórcy tego nie zrobili. Oglądając produkcję, praktycznie przez cały czas jej trwania ma się niemiłe wrażenie, że "to już było". Konkretne zachowania postaci, rozwiązania wątków, sposób budowania relacji - wszystkie te elementy są dobrze znane osobom, które obejrzały choć kilka dramatów młodzieżowych. Niektórym powtarzalność może nie przeszkadzać, mnie to chwilami nużyło i nie pozwalało w pełni zaangażować się w historię, która sama w sobie była ogromnie poruszająca.
Miłośnikom wartościowych dramatów young adult Między życiem a śmiercią zdecydowanie przypadnie do gustu. W produkcji tej znaleźć można wszystko, co powinno być w tego typu filmie - świetnie dobraną obsadę, historię przekazującą konkretne wartości i ogrom emocji. Jeśli jednak ktoś nie przepada za schematycznymi historiami, których przebiegu można domyślić się już na początku, powinien trzymać się od tego filmu z daleka.
A wy znacie tę produkcję? Może macie w planach ją obejrzeć? Lubicie tego typu filmy? Czekam na odpowiedzi w komentarzach! :)
Po przeczytaniu Ywojej recenzji bardzo chciałabym obejrzeć ten film.
OdpowiedzUsuńChociaż bardzo lubię filmy young adult, to do tego nie jestem przekonana. Chociaż po twojej recenzji trochę bardziej niż wcześniej. Mam nadzieję, że jeśli obejrzę, to Joey King mnie nie zawiedzie, bo jest jednym z powodów, dla których nie chciałam oglądać tego filmu. Mam do niej uraz po The kissing both, które było dla mnie straszny przeżyciem :/
OdpowiedzUsuń