Być może milczenie najpiękniej opowiada historię miłości, jednak jeśli chodzi o „Bożonarodzeniową Księgę Szczęścia”, milczeć nie można. Jeśli w tym roku mielibyście sięgnąć jedynie po jedną powieść obyczajową utrzymaną w klimacie zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, zdecydujcie się koniecznie na najnowszą powieść Jolanty Kosowskiej!
Tradycją stało się już, że od kilkunastu lat Rafał, Tomek, Lena, Joanna i Maria wysyłają sobie listy bożonarodzeniowe, w których opowiadają pozostałym przyjaciołom o minionym roku. Tym razem jednak list od Leny nie nadszedł. Zmartwieni przyjaciele, nie mogąc skontaktować się z kobietą, postanawiają działać. Mimo że do Wigilii zostało kilka dni, Rafał, którego w przeszłości łączyło z Leną głębokie uczucie, decyduje się wyruszyć w podróż do odległej Chorwacji, by sprawdzić, dlaczego nagle kontakt z kobietą urwał się.
„Bożonarodzeniową księgę szczęścia” można pod pewnymi względami porównać do poprzednich powieści Jolanty Kosowskiej, napisanych w dość charakterystyczny sposób. Posiada ona jednak także pewien pierwiastek oryginalności. Autorka w każdej swojej książce porusza trudne tematy. Nie boi się tabu. Mówi o rzeczach, o których powinno się wspominać. W „ Bożonarodzeniowej Księdze Szczęścia” nie brakuje tych elementów, nie są one jednak tak przytłaczające, jak chociażby w „Pocztówkach z Portugalii”. Choć pojawia się motyw śmierci bliskiej osoby czy pracoholizmu, czytelnik bardziej skupia się na pozytywnych emocjach – na wierze, że życie bohaterów jeszcze może skończyć się happy endem.
Akcja właściwa „Bożonarodzeniowej Księgi Szczęścia” tak naprawdę rozgrywa się na kilkunastu stronach. Powieść prawie w całości składa się z retrospekcji oraz listów, napisanych przez Lenę do przyjaciół. Nie jest to jednak w żadnym stopniu mankamentem książki. Autorka genialnie poradziła sobie z taką formą książki. Każda kolejna strona buduje napięcie. Czytelnika zastanawia się, co wydarzył się w Chorwacji; dlaczego kobieta nie wysłała listu.
Retrospekcje napisane zostały bardzo dobrze. Idealnie wpasowują się one w całą historię. Dzięki nim czytelnik dowiaduje się między innymi, jak rozwijało się uczucie pomiędzy Rafałem i Leną, w jaki sposób przyjaciele spędzali co roku wakacje, co również jest istotne dla całości powieści, czy co takiego wydarzyło się, że Rafał pozostał w Krakowie, Lena zaś wyjechała do Chorwacji, gdzie na nowo ułożyła sobie życie.
W powieści nie brakuje również charakterystycznych już dla autorki opisów niezwykle pięknych miejsc. Jolanta Kosowska tym razem przenosi odbiorców do malowniczej Chorwacji, która jest krajem nie tylko dla osób uwielbiających piękne widoki, lecz także silnych. Czytelnik wraz z piątką przyjaciół, a czasami również Milą, córką Leny, wędruje przez niezwykłe miasta, skrywające więcej przed turystami, niż mogłoby się zdawać. Pływa w morzu, obserwuje zapierające dech w piersi zachody słońca. Kosowska po raz kolejny maluje słowami, dzięki czemu czytelnik z zachwytem przewraca każdą kolejną kartę powieści, pragnąc jedynie znaleźć się w opisywanych miejscach.
„Bożonarodzeniowa księga szczęścia” nie jest typową powieścią bożonarodzeniową, myślę jednak, że jest to jedna z najbardziej wartościowych opowieści, nawiązujących do tego magicznego okresu. Kosowska w piękny sposób opowiada historię o ambicjach, potrafiących doprowadzić do zniszczenia całego życia, jednocześnie dając nadzieję, że nawet pomimo upływu czasu prawdziwa miłość znajdzie drogę. Boże Narodzenie zaś jest niezwykłym tłem dla całej opowieści, nadającym jej magicznego charakteru.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Zaczytani! ♥
Wydawnictwo: Zaczytani
Data wydania: 10 listopada 2021
Moja ocena: 9/10
Jestem już po lekturze tej książki i całym sercem i ją wszystkim polecam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci również się podobała :D
UsuńPrzepraszam , że dopiero teraz piszę ten komentarz - ale blogger szwankuje i pokazuje posty z opóźnieniem. Książkę będę miał na uwadze, z klimatów świąt, które się zbliżają - polecam książkę Cecelii Ahern - Podarunek. Tylko nie wiem, co z tą książką się stało. Pozdrawiam serdecznie, dziś kładę nacisk na czytanie o 11 listopada i wysiłek fizyczny - najpierw 3 minuty segregowane śmieci, potem odległy cmentarz -ale jeszcze nie sprzątanie. Zajęło nam 76 minut. Poza tym - lubię Novae Res. Pisałem kiedyś "Cmentarne Nowele" ;-) . Były propozycje wydawnicze. Jeszcze gdzieś w sieci to jest. Pozdrawiam słonecznie - na południu Ojczyzny przepiękna pogoda :)
OdpowiedzUsuńOoo, o tej książce Ahern nie słyszłam, jednak z przyjemnością poczytam o niej więcej w internecie!
UsuńTakże pozdrawiam cieplutko! :)
Bardzo lubię książki p. Kosowskiej, ta jeszcze przede mną, ale na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPolecam z całego serca i czekam na wrażenia! :D
UsuńBardzo ciekawa propozycja, być może zrobię sobie sama taki prezent na gwiazdkę :D
OdpowiedzUsuńLubię zimowo sięgać po takie książki :)
OdpowiedzUsuńNie znam powieści Jolanty Kosowskiej, ale Twoja recenzja zachęca mnie do zapoznania się z nimi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Niestety nie przepadam za bożonarodzeniowymi książkami :<
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńNiestety jeszcze nie znam tej książki, jeszcze. Lubię sięgać po takie książki zwłaszcza o tej porze roku, w tedy smakują najlepiej :) Wspaniała recenzja!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Przepięknie się prezentuje
OdpowiedzUsuńKolor niebieski na okładkach świątecznych wymiata! Uwielbiam taki zestaw kolorów. Mam nadzieję, że treść równie ciekawa.
OdpowiedzUsuńŚwiątecznie :) też już czuję klimat
OdpowiedzUsuńPowieść wydaje się bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, a jakoś te z klimatem świątecznym aż tam nie przykuwają mojej uwagi. Chociaż nie mówię nie, temu tytułowi:)
OdpowiedzUsuńChorwacja nigdy nie skojarzyłaby mi się z książką świąteczną. Lubię, kiedy autor eksperymentuje z formą książki. Listy czy pamiętniki zawsze mi się dobrze czyta.
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic tej autorki i póki co nie ciągnie mnie do jej powieści - aktualnie wolę sięgać po nieco inne powieści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Natalia
Uwielbiam książki tej autorki, niebawem przeczytam i tą :)
OdpowiedzUsuńCarrrolina Blog-klik
Ciekawa pozycja.
OdpowiedzUsuń