Nie wiem od czego zacząć, pisząc o tej książce. Po przeczytaniu pierwszego tomu serii The Perfect Game wszystko we mnie buzuje. Nie miałam pojęcia, że można stworzyć powieść tak dobrą i złą jednocześnie. Rozgrywka posiada tyle samo wad, ile zalet. Pokochałam tę historię i jednocześnie znienawidziłam. Dlaczego? Postaram wam się wszystko, po kolei wyjaśnić.
Już sam opis powinien wam dać odrobinę do myślenia. Tak, Rozgrywka to kolejna historia o dziewczynie z tajemniczą i (podobno nieprzyjemną) przeszłością oraz szkolnym playboyu, którego zgarnąć dla siebie chce każda dziewczyna w szkole... z wyjątkiem głównej bohaterki. Moja pierwsza reakcja na taką postać kobiecą była bardzo pozytywna. Choć pewne było, że coś między Cassie i Jack'em się wydarzy, cieszyłam się, że dziewczyna na samym początku z wielkim chłodem i dystansem podchodziła do chłopaka. Jednak mój entuzjazm szybko został ostudzony, okazało się bowiem, że wystarczyło tylko, by Jack spojrzał w oczy Cassie, tej już miękły kolana. Zlitujcie się! Czytając historię z punktu widzenia nastolatki, czułam jakby przez pierwsze sto stron miała ona rozdwojenie jaźni. W jednej chwili wyzywała chłopaka od dupków, w drugiej myślała nad tym, jakie ma cudowne oczy.
Pozostali bohaterowie jakby nie istnieli. Byli papierowi, bezbarwni, bez charakteru. Co prawda autorka starała się tchnąć w nich odrobinę życia, jednak niezbyt jej się to udawało. Ponadto postaci było jak na lekarstwo. Wszystko kręciło się wokół Cassie i Jack'a. Od czasu do czasu pojawiała się przyjaciółka Cassie - Melissa - i brat Jack'a - Dean. W połowie książki możemy też poznać postać dość kluczową dla fabuły, której imienia nie zdradzę, by nie spoilerować. Oprócz tego raz spotkaliśmy czyichś dziadków, kiedyś tam zostali wspomnieni rodzice, odbyło się kilka nic nie znaczących rozmów ze znajomymi i tyle. Dosłownie.
Warto zwrócić uwagę na samą fabułę. Składa się ona praktycznie ze zlepków tragicznych sytuacji, tak że po skończeniu tej książki można zacząć zastanawiać się, jakim cudem to wszystko się wydarzyło. Miałam wrażenie, jakby życie bohaterki było jednym wielkim melodramatem. A najgorsze jest to, że nie wszystko z tego melodramatu zrozumiałam. Podstawą zachowania bohaterki, a tym samym kierunku w jakim potoczyła się fabuła, miała być mroczna przeszłość Cassie. Jednak została ona jedynie wspomniana kilka razy i to w rozmowach pomiędzy bohaterami. Nie kupuję tego. Po pierwsze - ani razu historia z przeszłości nie została przedstawiona w całości, i po drugie - to, czego się dowiedziałam, nie było aż tak tragiczne. Więcej w tym było dramatyzowania nastolatki.
I teraz czas wypowiedzieć słowa, które mogą nieco zdziwić - po przeczytaniu książki zamknęłam ją i stwierdziłam, że PODOBAŁA MI SIĘ!
Czytając książki, podstawową rzeczą, na którą zwracam uwagę są uczucia. W Rozgrywce ich nie brakuje. I nie mówię tu tylko o negatywnych emocjach związanych z powyższymi wadami. Choć historia Cassie mnie irytowała, z jakiegoś powodu nie potrafiłam się od niej oderwać. Ostanie sto stron czytałam, mając łzy w oczach. Zwroty akcji powodowały, że były chwile, gdy byłam bliska rzucenia książką w kąt i zostawienia jej tam do czasu, gdy autorka nie zdecyduje się zmienić biegu historii na taki, który nie wywoływałby we mnie tylu emocji. Dlatego krzyczałam na bohaterów i prosiłam, by to wszystko okazało się jedną wielką pomyłką; by wszystko skończyło się happy endem.
Nie mogę także nie wspomnieć o stylu autorki. J.Sterling ma wyjątkowo lekkie pióro i potrafi w intrygujący sposób pokazać najbanalniejszą historię. Rozgrywkę czyta się szybko i z przyjemnością. To lektura na jeden leniwy wieczór.
Choć w trakcie czytania pierwszego tomu The Perfect Game byłam pewna, że nie pozostawię na tej książce suchej nitki, po skończeniu jej uświadomiłam sobie, że tak nie będzie. Rozgrywka, choć często irytująca i banalna, wzbudziła we mnie pozytywne uczucia. To powieść dla osób, które potrzebują chwili wytchnienia, nie oczekują górolotnej literatury, a raczej książki, która pomoże zapomnieć im o otaczającym ich świecie i przenieść się do nieci nierealnej, banalnej i pełnej emocji opowieści Cassie.
Książkę przeczytałam i zrecenzowałam we współpracy z portalem CzytamPierwszy.pl ♥♥♥
Autor: Jenn Sterling
Tytuł oryginalny: The Perfect Game #1
Tytuł polski: The Perfect Game #1 Rozgrywka
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 25 października 2017
Moja ocena: 5/10
Czasem warto przeczytać coś lekkiego :)
OdpowiedzUsuńZ tym akurat zgadzam się całkowicie! :)
UsuńCoś dla mnie. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńOjejku zapowida sie ciekawa lektura!
OdpowiedzUsuńTa książka po mimo, że jest banalna to naprawdę mi się podobała i miło mi się ją czytało, chociaż jak dla mnie autorka przesadziła pisząc aż trzy tomy, bo naprawdę po drugim nie mam pojęcia co może się stać, ale pewnie dokończę ją niedługo.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Tak jak napisałam, ja sama mam co do książki sprzeczne uczucia. Jestem ciekawa drugiego tomu, jednak jednocześnie boję się, że będzie gorszy od pierwszego... Podobnie jak ty, nie mam pojęcia, co więcej można by było dodać do tej historii.
UsuńMam czasem podobnie :) Przez dłuższy czas czytania mieszane uczucia, ale jak skończę to stwierdzam "Ale to było dobre!", takie książki najczęściej zapadają mi w pamięci :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, co do zapadania w pamięć. Może "Rozgrywka" nie była aż tak dobrą książką, jak te, które wspominasz, jednak jestem pewna, że długo jej nie zapomnę :D
UsuńBardzo chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNo naprawdę brzmi nieźle!
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, sięgnę po tę książkę. :-)
OdpowiedzUsuń