września 07, 2016

Książkowy sąd #2: Oskarżam Gwiazd naszych wina, bronię Hobbita

Kochani,
przedstawiam wam kolejną odsłonę Książkowego sądu! Tym razem miałam przyjemność przeprowadzić aż dwie dyskusje - z Olą K. z bloga Nieuleczalny książkocholizm oraz Pauliną z Miasto książek. Zapraszam do przeczytania! A pierwszy post możecie znaleźć TUTAJ!

Możliwe spoilery z Gwiazd naszych wina oraz Hobbit, czyli tam i z powrotem!





Oskarżyciel: Oskarżam Gwiazd Naszych Wina o:
- bezbarwną i niewywołującą większych emocji historię,
- słabo przedstawianych bohaterów drugoplanowych,
- mało oryginalną fabułę,
- niezbyt pobudzający wyobraźnię styl autora, pozbawiony ciekawych i poruszających opisów.

Obrońca: Nie zgadzam się z pierwszym! Uważam, że to, co się stało z Gusem było niespodziewane i niezwykle poruszające, płakałam jak bóbr. Autor przygotowywał nas na odejście Hazel, kazał się zmierzyć ze wszystkimi jej lękami, a tu taka przykra niespodzianka...

Oskarżyciel: Moim zdaniem los Gusa był do przewidzenia. Już od samego początku wiadomo było, że coś jest nie tak. To właśnie dlatego, że Green tak bardzo skupił się na Hazel zmusza do pomyślenia nad przyszłością drugiego głównego bohatera.

Obrońca: Ja sobie tłumaczyłam to tak, że chce pokazać, jak ciężki jest związek z osobą chorą...Których bohaterów uważasz za bezbarwnych?

Oskarżyciel:  Co do bezbarwności - między innymi postać pisarza, która nie miała charakteru. Była taka nijaka, mimo iż autor próbował nadać jej mocny charakter.

Obrońca: Co do pisarza, muszę się zgodzić - uważam, że był wprowadzony na siłę i strasznie mnie irytował. Był opisany właściwie tylko jednym słowem - to ten zły... Ale Isaac był moim zdaniem świetną postacią, jego historia wycisnęła ze mnie łzy.

Oskarżyciel: Muszę się zgodzić, Isaac to postać cudowna - mega pozytywna.

Obrońca: Ooo, to doszłyśmy do kompromisu!

Oskarżyciel: Tylko w tej sprawie… Co do związku - został przedstawiony dziwnie, zabrakło w nim czegoś innego, co by poruszyło i wywołało uścisk w sercu.

Obrońca: Podobało mi się ich poznawanie się przez książek - zboczenie takie moje... Podobało mi się też to, że do końca byli razem i ratowali siebie... Widzę więc, że się nie zgodzimy!



Oskarżyciel: Nie podobała mi się przede wszystkim postać Bilbo, bo ciągle zmieniał zdanie, łamie reguły, naraża pozostałych, a później dzięki pierścieniowi staje się wielkim bohaterem, przecież każdy kto by go zdobył mógłby to zrobić. Do tego strasznie długie opisy! Książka teoretycznie ma ok. 250 stron i jest pełna nudnych opisów, jakby się je skróciło, książka byłaby ciekawsza. Postacie były nudne i mdłe, przez co miałam problemy z odróżnieniem ich, zwłaszcza krasnali, bo było nich wielu. Jedyną fajna postacią był Gandalf, dla którego tą książkę skończyłam.

Obrońca: Całkowicie nie zgadzam się z pierwszym zarzutem! Jego zachowanie miało swoje powody. Najważniejszy był chyba ten, że wywodził się z rodu, który przygody uważał za coś złego. To, że wyruszył na wyprawę było niesamowite. Miał odwagę się sprzeciwić ludziom wokół siebie i robić to, co chciał. Ponadto kocham krasnali! Co prawda było ich wielu i niektórzy irytowali mnie, jednak inni byli słodcy. W książce musiało się dużo dziać. Takie były realia świata stworzonego przez Tolkiena.

Oskarżyciel: Do tego fabuła była naciągana i bohaterowie chyba specjalnie narażali się na niebezpieczeństwo, by fabuła "była ciekawsza", jak w lesie np. zeszli z drogi. Gdyby nie lubił podróżować nie zgodziłby się na tą wyprawę i nadal by siedział w norze.

Obrońca: Miał to we krwi od jednego z rodziców. Choć muszę przyznać- to było głupie z ich strony, ale dodało czytelnikom zabawy i emocji podczas czytania. Wspomnę jeszcze o opisach- żadna książka fantasy się bez nich nie obejdzie. One oddają klimat przedstawionego świata.

Oskarżyciel: Ale nie bez przesady 10 stron opisu jakiegoś miejsca. Sztuką jest opisać coś dobrze i nie aż tak długo.

Obrońca: Tolkien żył w innych czasach. Podobnie jak Sienkiewicz tworzył dużo opisów, jednak mają one swój urok.

Oskarżyciel: Dlatego nie czytam klasyki. 

Teraz czekam na wasz osąd! Która ze stron, waszym zdaniem miała rację?

Inne rozprawy:
Just yśka i Dominika - Zanim się pojawiłeś
Suomi i KittyAilla - Morderstwo w Orient Expressie

12 komentarzy:

  1. Szkoda, ze żadnej z nich nie czytałam :( Niestety nie mogę się wypowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. o kurcze! a my to miałyśmy dodać już?! Ups zapomniałam! Ale jak dla mnie Gwiazd naszych wina to cudowna historia przy której można popłakać <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, tak już. Nie martw się, ja także się trochę zamotałam w tym wszystkim :D

      Usuń
  3. Ojej, ta rozprawa jest cudowna :D żałuję, że wcześniejszych nie widziałam, ale idzie to nadrobić! Ja osobiście nie czytałam ani Hobbita, ani Gwiazd naszych wina i na razie nie zamierzam.
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że spodobała Ci się :D Też możesz wziąć w udział w tej akcji - wystarczy, że dołączysz do grupy Książkowy sąd na Facebooku ;)

      Usuń
  4. Lubie obie te lektury, chociaż żadna z nich nie powala na kolana :)

    OdpowiedzUsuń
  5. „Hobbit, czyli tam i z powrotem" to moja ulubiona książka z dzieciństwa i chciałabym przypomnieć, że była adresowana właśnie do dzieci, choć oczywiście przyjęła się też wśród dorosłych, co widać po licznych recenzjach. J.R.R Tolkien napisał ją w latach '30 XX wieku, więc różni się od powieści dzisiejszych czasów.
    Jeśli chodzi o Bilba to żeby go lepiej zrozumieć należy przeczytać „Władcę Pierścieni", gdzie głównymi bohaterami są między innymi czterej hobbici. W ciągu sześciu ksiąg poznajemy ich różne charaktery, podejście do życia i priorytety, co daje nam możliwość poznania bliżej tej rasy.
    Co do długości opisów: trochę nie przesadzajmy. Może i jest ich dużo, ale nie aż tak, jak na przykład we „Władcy Pierścieni". Do tego nie z samych dialogów składa się dobra książka. Dzieła Tolkiena mają to do siebie, iż jesteśmy w stanie sobie to wszystko wyobrazić zupełnie, jakbyśmy tam byli, co nie byłoby możliwe, gdybyśmy to poskracali.
    Na koniec pragnę dodać, że jest to moje subiektywne zdanie i nie będę się kłócić ani walczyć z innymi opiniami ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się całkowicie z Twoim komentarzem, a przynajmniej z kwestiami, w których mogę się wypowiedzieć. Trochę głupio postąpiłam porównując Sienkiewicza do Tolkiena, jednak chciałam zobrazować to wszystko. W Krzyżakach opisy były chwilami nużące. W przypadku Tolkiena wygląda to całkiem inaczej - opisy są magiczne i dodają książce klimatu. Gdyby je usunąć, Hobbit nie byłby tym samym.
      Władcy pierścieni nie miałam jeszcze okazji przeczytać, dlatego nie mogę porównywać Bilba z innymi hobbitami, jednak w najbliższym czasie mam zamiar sięgnąć po tę trylogię i wtedy zwrócę szczególną uwagę na wspomniane przez Ciebie postacie :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. Jeśli chodzi o "Gwiazd naszych wina", zgadzam się z obrońcą :D Książka bardzo mi się podobała. Jak dotąd, jest to najlepsze dzieło Johna Greena, z tych, które miałam okazję przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ja za to podziękuję panu Greenowi :D Skoro większość osób uważa GNW za najlepszą książkę tego autora, nie chcę poznawać tych gorszych ;)

      Usuń
  7. Oskarżam Gwiazd naszych wina, przy Hobbicie umywam się od głosu. ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. Osobiście nie pokochałam "Gwiazd naszych wina" tak jak wszyscy inni, ale uważam, że książka nie była zła, wręcz przyjemna. Zdecydowanie bardziej polecam "Will Grayson&Will Grayson", jeśli dla Ciebie bohaterowie GNW byli bezbarwni to przy WGWG na to nie powinnaś narzekać. :)
    A co do "Hobbita", był moją lekturą, więc samo to miano mnie od niego odpychało. Przeczytałam, ale ciężko mi to szło, trochę nudnawa. Styl Tolkiena nie jest dla mnie. :D
    Pozdrawiam,
    Spark z Niebieskich Iskier

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Chwila kultury , Blogger