Od dawna czekałam na chwilę, gdy w końcu poznam twórczość wielkiego mistrza, KRÓLA literatury naszych czasów - Stephena Kinga. I właśnie wczoraj nastał ten moment, gdy zaczęłam (i skończyłam) Rok wilkołaka, niepozorną, niewiele ponad stu stronicową powieść. Bałam się spotkania z twórczością autora, jednak, jak się okazało, były to bezpodstawne obawy.
Koszmar w Tarker's Mills zaczna się pewnej styczniowej nocy, gdy ludzie znajdują rozszarpane ciało kolejarza kilka mil za miastem. Na początku nie uznają tego za coś istotnego, jednak już miesiąc później, gdy okrągła tarcza księżyca rzuca swój blady blask na miasto, ginie kolejna osoba. W kolejnych miesiącach jest podobnie... Gdy tylko księżyc pojawia się na niebie w pełni, bestia wychodzi z mroku w poszukiwaniu kolejnej ofiary.
Nie jest to zwykła książka, a raczej coś na kształt dłuższej nowelki. Składa się ona z dwunastu rozdziałów. Każdy z nich opowiada pewną historię z jednego miesiąca, a właściwie jednej nocy, pełni, podczas której tytułowy wilkołak zabija swoją ofiarę. Na początku wszystko wydaje się przypadkowe, a fabuła nie jest w ogóle ze sobą związana. Dopiero w połowie zaczynają rozgrywać się pewne wydarzenia, tworzące jakikolwiek ciąg przyczynowo-skutkowy. Akcja nie pędzi szaleńczym tempem, a jednak książkę czyta się z zaciekawieniem. Stephen King postawił na prostotę - nie doszukamy się tutaj ani długich opisów (podobno tak charakterystycznych dla tego autora), ani rozbudowanych dialogów. Wszystko przedstawione jest w sposób zwięzły i na temat.
Co do fabuły mogę powiedzieć tylko jedno - schematyczna i przewidywalna. Na początku jest w książce coś tajemniczego, jednak już w połowie wszystko staje się jasne i czytelnik z łatwością zgaduje dalszy bieg wydarzeń. Rozdziały wyglądają tak samo (a przynajmniej duża część) - nazwa miesiąca, rysunek, poznanie ofiary, rysunek jak wilkołak rzuca się na ofiarę, opis śmierci ofiary, rzecz, którą możemy kojarzy z ofiarą, nazwa miesiąca... i tak dalej, i tak dalej. Jednak, to co wiele osób mogłoby (i uznaje) za minus, mi przypadło do gustu. Rok wilkołaka to pewnego rodzaju odmóżdżacz z dodatkiem nutki grozy, gdzie wszystko jest proste i nie trzeba się nad tym dłużej zastanawiać... a przynajmniej ja tak to odebrałam.
O bohaterach nie ma co się rozpisywać, ponieważ praktycznie w każdym przypadku zanim zdążymy ich poznać, giną. Jedyną nieco bardziej rozbudowaną postacią jest pewien młody chłopiec, dziesięciolatek, odgrywający ważną rolę w całej historii. Jest jeszcze postać wilkołaka, która wzbudza dreszcze, a opisy tego, co zrobił, obrzydzenie. Jednak o to tutaj chodziło i chwała Stephenowi za nieprzekombinowanie z potworem.
Jeśli macie ochotę na lekkie czytadło z gatunku tych mroczniejszych to zdecydowanie polecam. Rok wilkołaka nie wnosi nic nowego do świata literatury, a wydaje mi się, że powstał jedynie po to, by wielbiciel horrorów miał co czytać w chwilach niemocy czytelniczej. Gdzieś kiedyś przeczytałam także, że powieść ta miała być literacką ilustracją do kalendarza i jestem pewna, że byłby to o wiele lepszy pomysł niż wydanie historii bestii z Tarker's Mills jako osobnej książki za trzydzieści złotych, gdzie połowę stron stanowią ilustracje. Mimo wszystko mi się podobało. Była tajemnica, był wilkołak i było dużo krwi. Czego chcieć więcej? Jeśli, podobnie jak ja do tej pory, nie mieliście okazji, by poznać twórczość króla horrorów, to mogę na sam początek polecić wam tę książkę.
Autor: Stephen King
Tytuł oryginalny: The Cycle of the Werewolf
Tytuł polski: Rok wilkołaka
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawnictwo: Prószyński i Sk-a
Data wydania: 9 sierpnia 2004
Moja ocena: 6/10
w sumie mogłam przewidzieć, że będzie to schematyczne, ale to i tak pierwsza książka Kinga, z którą zamierzam sie zapoznac :D
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji zapoznać się z twórczością Stephen'a King'a. Bardzo chciałabym w końcu jakąś jego książkę przeczytać. Ta mnie bardzo zaciekawiła, więc może od tej zacznie się moja przygoda z tym autorem?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Brr, nie lubię pióra autora i na pewno nic nie przeczytam z jego dorobku.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kinga :) Ale tej książki jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńJa nie mogę się przełamać aby zacząć czytać książki tego autora :)
OdpowiedzUsuńJa od Stephena Kinga czytałam tylko dwie książki: Carrie- która średnio mi się podobała i Dolores Claiborne- która niesamowicie mnie pochłonęła!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa także i tej książki, z pewnością sięgnę :D
Buziaki,
SilverMoon z bloga Books obsession
Dzisiaj widziałam tę książkę w księgarni i zastanawiałam się nad kupnem, ale chyba dobrze, że tego nie zrobiłam. Pożyczę od znajomych, bo z pewnością mają. Jak dla mnie idealna na luźny wypad na wakacje :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ♥
http://sleepwithbook.blogspot.com/
Schematyczna i przewidywalna fabuła raczej mnie do siebie nie przekonała, dlatego tę książkę Kinga chyba sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuń