Akademia Dobra i Zła ma za zadanie
strzec równowagi dwóch potężnych sił. Co cztery lata przyjmuje
nowych uczniów, spośród których najlepsi stają się
księżniczkami i złoczyńcami, a najgorsi ich zwierzętami. Wśród
uczniów przyjętych jest także dwoje czytelników - osób,
znających postaci Królewny Śnieżki czy Baby Jagi jedynie z
książek. Wszystkim tym dowodzi Dyrektor Akademii, pozostający
neutralnym w bitwie dobra ze złem. Jednak Akademia jest czymś
więcej niż tylko szkołą postaci z baśni: jest miejscem, gdzie
wszystkie historie mają swój początek - i te dobre, i te złe.
Sofia i Agata są swoim całkowitym
przeciwieństwem. Sofia, ubierająca się w różowe sukienki i
szklane pantofelki, wierzy w baśnie i robi wszystko, by zostać
porwaną do Akademii Dobra, włączając w to dwugodzinne zabiegi
upiększające oraz podarowanie dzieciom z sierocińca domowej roboty
toniku (odpowiednia pielęgnacja skóry to najpiękniejszy z dobrych
uczynków). Agata mieszka na cmentarzu wraz z ciągle nieobecną
matką i kotem Rozpruwaczem. Ma włosy czarne jak heban i chodzi
ubrana w ciemne, bezkształtne, workowate sukienki. Jedyną rzeczą
łączącą dziewczynki jest przyjaźń, sprawiająca, że żadna z
nich nie czuje się samotna. Jednak pewnego dnia i ta przyjaźń
zaczyna się rozpadać. Obie trafiają do Akademii, jednak nie do
tej, do której się spodziewały. Agata zostaje umieszczona w
Akademii dobra, wśród dziewcząt promieniujących niczym słońce,
za to Sofia trafia do Akademii Zła, gdzie zmuszona jest uczyć się
pielęgnacji brzydoty i szkolenia sługusów. Dziewczęta starają
się na różne sposoby rozwiązać tę okropną pomyłkę: Agata
chce pokazać, że nie powinna się tu znaleźć, a Sofia ma zamiar
zostać przeniesioną do Akademii Dobra, jednak nic nie idzie po ich
myśli, a sprawy z każdym dniem zaczynają się coraz bardziej
komplikować.
Akademia Dobra i Zła zaczyna się dość
niepozornie. Mamy zwykłe miasto otoczone Bezkresną Puszczą i dwie
odmienne dziewczynki, które połączyła przyjaźń. Jak się
później okazuje miasto to nie jest jednak takie zwykłe, ponieważ
jego mieszkańcy wierzą w baśnie. Co więcej, co cztery lata,
dwójka dzieci zostaje porwana, by potem trafić do tych baśni.
Przyznam szczerze, że wstęp mnie nie zachwycił. Był ciekawy, a
jednak nie potrafiłam wciągnąć się w przedstawioną historię.
Było tak do momentu, gdy Agata i Sofia znalazły się w Akademii
Dobra i Zła. Dopiero wtedy wszystko się rozkręciło. Akcja nabrała
tępa, a sama historia stała się bardziej wciągająca. W tym
właśnie momencie przepadłam i zrozumiałam, że powieść
zapowiada się naprawdę obiecująco.
Bardzo spodobała mi się kreacja
postaci. Wszystkie były do siebie podobne, a jednak każda miała
jakieś indywidualne cechy: czy to śmiałość, empatię, czy
dwulicowość. Soman Chainani bardziej skupił się na ukazaniu
bohaterów pierwszoplanowych i drugoplanowych, niż tych stanowiących
tło, co było dobrym posunięciem. Dzięki temu nie zostaliśmy
zawaleni masą niepotrzebnych nam do niczego imion, a mogliśmy oddać
się odkrywaniu tajemnic Akademii.
Najbardziej w tej książce zachwyciła
mnie fabuła, która (mimo, że przewidywalna) spowita była magiczną
aurą. Z każdą kolejną stroną wychodziła z podziwu dla autora za
tak niesamowicie skonstruowany świat i zadbanie o każdy detal.
Mogłam ze szczegółami wyobrazić sobie Gawaldon (miasto, z którego
pochodziły dziewczynki), Błękitny Las czy most oddzielający obie
Akademie.
Powieść Somana Chainani nie jest
pustą lekturą bez przekazu. Znajdziemy tutaj mnóstwo prawd, które
powinniśmy znać od dzieciństwa, a jednak często o nich
zapominamy. Nie są one jednak napisane wprost, czarno na białym, a
wplecione w myśli, słowa i czyny bohaterów. Akademia Dobra i Zła
ukazuje nam m.in to, jak ważna jest prawdziwa przyjaźń, czy jak bardzo
możemy pomylić się uważając, że piękno jest synonimem dobra, a
brzydota zła. Mamy tu także przedstawioną walkę dobra ze złem,
której nie wygra żadna strona, dopóki te dwie siły są w
równowadze. Dzięki temu powieść ta doskonale nadaje się dla
najmłodszych, którzy dopiero teraz zaczynają rozumieć, że świat
nigdy nie będzie czarny lub biały.
I teraz jedna rzecz, o której z chęcią
bym nie pisała, lecz muszę, a mianowicie przewidywalność. Mogę
zachwycać się nad fabułą czy kreacją postaci, jednak nie zmieni
to faktu, że powieść jest do bólu przewidywalna. Wiedziałam co
się wydarzy na 50, 200 czy 300 stronie, wiedziałam jak
prawdopodobnie zakończy się cała historia. Jedynie czego nie była
pewna to sposób, jakim autor doprowadzi do takiego, a nie innego
końca. To ten sposób był jednym wielki zaskoczeniem.
Nie jestem pewna czy było to sprawione
lekkim piórem autora i jego plastycznym językiem, czy niesamowicie
skonstruowanym światem i ciekawą fabułą, jednak przyznam
szczerze, że Akademia Dobra i Zła była bardzo pasjonującą
lekturą na miarę baśni Andersena. I nawet przewidywalność nie
odebrała mi przyjemności z poznawania historii Agaty i Sofii.
Kiedyś, w jakieś recenzji
przeczytałam, że powieść ta jest przeznaczona osób w wieku 14
lat i nie mogę się z tym nie zgodzić. Niemniej jednak jestem pewna, że
starsi czytelnicy także znajdą tutaj coś dla siebie, choćby
historię, która jest przepełniona magią i mogłaby stanąć na
równi z takimi baśniami jak Kopciuszek czy Jaś i Małgosia, które są znane i uwielbiane przez miliony ludzi na całym świecie. I mogłabym jeszcze wiele dobrego napisać o tej powieści, jednak nie chcę wam zbyt wiele zdradzać. Przeczytajcie i sami poznajcie baśniowy świat Akademii.
Autor: Soman Chainani
Tytuł oryginalny: The School for Good and Evil
Tytuł polski: Akademia Dobra i Zła
Tłumaczenie: Małgorzata Kaczorowska
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 18 marca 2015
Tytuł oryginalny: The School for Good and Evil
Tytuł polski: Akademia Dobra i Zła
Tłumaczenie: Małgorzata Kaczorowska
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 18 marca 2015
Moja ocena: 8/10
PS. Przepraszam, że moja opinia wyszła taka długa, jednak pisałam i pisałam, a jak się potem okazało nie mogłam prawie nic wyrzucić, ponieważ wszystko wydawało mi się bardzo ważne. Jeżeli przeszkadza wam taka długa forma, to napiszcie mi, a ja postaram się bardziej okrajać swoje teksty :)
PS. Przepraszam, że moja opinia wyszła taka długa, jednak pisałam i pisałam, a jak się potem okazało nie mogłam prawie nic wyrzucić, ponieważ wszystko wydawało mi się bardzo ważne. Jeżeli przeszkadza wam taka długa forma, to napiszcie mi, a ja postaram się bardziej okrajać swoje teksty :)
Skoro nawet przewidywalność Cię nie przeszkadzał, to warto się rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńOj chyba już jestem za stary na takie książki:D
OdpowiedzUsuńRecenzja książki Dmitra Glukhovskiego - Metro 2033 już na moim blogu :)
Zaczynam Cię obserwować i zapraszam do tego samego:)
Recenzjonistycznie
No Longer Nightmare
Obecnie wolę nieco ''doroślejszą'' literaturę, ale jak mi się coś odwidzi to pomyślę o powyższej pozycji.
OdpowiedzUsuńJakoś nie potrafię się w taki typ książki wdrążyć. Jednak miło czytało się Twoją recenzję ;)
OdpowiedzUsuńKażdy woli co innego. I dziękuję :)
UsuńNiestety, kojarzy mi się ona z jakąś bajką albo coś w tym stylu, a to chyba jednak nie mój rewir... aczkolwiek wiem, że jest w bibliotece, także może kiedyś trafi w moje łapki :)
OdpowiedzUsuńU mnie bezspoilerowa recenzja książki, której główna bohaterka zabija dotykiem!
Nie lubię tak jawnego opozycjonowania bohaterek, gdyż dla mnie to zbyt wielkie uproszczenie. Nie sięgnę.
OdpowiedzUsuń