stycznia 30, 2015

Nadszedł czas na podbicie trzeciego z zaświatów czyli Ja, potępiona - Katarzyna Berenika Miszczuk

Czas na recenzję książki Ja, potępiona, która zamyka trylogię Ja, diablica. Czy książka pani Miszczuk <wywiad> była warta przeczytania? Oto jest pytanie, na które odpowiem w tym poście.

Wiktoria zdecydowała. Postanowiła zerwać z Piotrkiem oraz związać się z Belethem. Ale jak na złość ten drugi zniknął. Czy to możliwe aby stracił zainteresowanie byłą diablicą, niedoszłą anielicą? Nigdy! Tylko knuje kolejny plan jak wyeliminować Piotrka z gry, nie wiedząc, że chłopak już w nią nie gra. W Ja, ocalona, Wiktoria musi po raz kolejny radzić sobie z przeciwnościami losu i tym razem nie niebo i nie piekło grają tutaj pierwsze skrzypce. Wiktoria, do góry nogami przewraca... Tartar!
" - No bez jaj! - krzyknęłam - Znowu?! Nie wiem kto mi to zrobił, ale się doigrał. Nikt nie będzie mnie mordował bez ważnego powodu!"
No i co mogę powiedzieć? Stare postacie powracają, a ich intrygi stają się jeszcze bardziej zawiłe. Jeżeli myślicie, że po przeczytaniu 2 poprzednich części nic was nie zaskoczy to grubo się mylicie. Pani Katarzyna stała się jeszcze bardziej kreatywna i umieściła Wiktorię w świecie do którego wstępu nie mają nawet anioły. Jednak nasza Wiki ma już dość bycia potulną dziewczynką i buntuje się. Nie da sobą pomiatać dla kogoś takiego jak Hitler czy Elżbieta Batory (królowa węgierska, inaczej Krwawa Hrabina, żeby pokonać czas kąpała się w krwi dziewic). Wszystko staje się jeszcze bardziej zagmatwane niż można by było sobie wyobrażać.
"Biada nam. Socjopata napalił się na socjopatkę. To może skończyć się rzezią, kiedy trzecia socjopatka, właścicielka wcześniej wspomnianego socjopaty, się o tym dowie"
Styl pisania książki pozostaje taki, jaki był: lekki, humorystyczny i ciekawy. Czytając Ja, potępiona nie mogłam oderwać się od książki. Akcja wciągała, a każda strona hipnotyzowała. Jest to najlepsza część z całej trylogii.  Autorka miała dużo pomysłów i czytelnik nie mógł się nudzić podczas lektury. Kiedy już myślałam, że to koniec całej akcji i zostały same "sprawy organizacyjne", pani Miszczuk zaskoczyła po raz kolejny. Było to tak... niespodziewane, a zarazem ekscytujące. Podczas czytania ostatecznego starcia (oj nie powiem kogo z kim) towarzyszyły mi Wieeelkie emocje.
"Oniemiałam. Matka? Czyżby będąc niedoszłą dziewczyną Beletha, awansowałam na mamusię tego osiłka? Zerknęłam na niego. No cóż... przynajmniej urosła mi dorodna dziecina. Nie da sobie w kaszę dmuchać na podwórku podczas zabawy przy trzepaku"
Co mi się w tej książce podobało? Oczywiście postacie, które tak jak w dwóch poprzednich częściach były wspaniale wykreowane. W książce Beleth przechodzi samego siebie i na każdym kroku widać, że jego zainteresowanie Wiktorią nie polegało jedynie na fizycznym pociąganiu. Spory Lucka i Gabryśka po prostu przyprawiały mnie o atak niekontrolowanego śmiechu. A problemy Kleo i Azazela widzącego "duchy" były po prostu nie z tego świata. Kilka nowych, bardzo... interesujących (?) postaci pojawiło się na kartach powieści. Powiem, że nie do każdej zapałałam tak wielką sympatią, jak do nowo poznanego Charona ( tak, tak tego z mitologi). Możecie mówić, że jestem dziwna, ale ja po prostu wielbię takie postacie.
"Charon przerażał mnie bardziej niż śmierć. Mimo, że obydwoje najwyraźniej zaopatrywali się w tym samym butiku. - Nie znasz przypadkiem śmierci? - zagadnęłam. - To moja siostra - odparł. Współczuję rodzicom...
W tej części sekrety zostają ujawnione, a niedopowiedzenia znajdują swoje zakończenie. Wszystko się zamyka i jedyne co mnie zastanawia to to, co Azazel ma zamiar zrobić z przyciskiem wielkiego kataklizmu... a nie przepraszam, jeszcze raz... z przyciskiem WIEEELKIEGO KATAKLIZMU.

Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Tytuł: Ja, potępiona
Wydawnictwo: W.A.B
Data wydania: październik 2012
Moja ocena: 8/10



Wyzwanie:
Polacy nie gęsi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Chwila kultury , Blogger