Mówi się, że na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone, czy jednak stwierdzenie to jest zgodne z panującymi realiami? Jakie skutki przynoszą decyzje podejmowane pod wpływem miłości podczas trwającej wojny? Czy wojna i miłość pozwalają na łamanie wszelkich zasad?
Mare Barrow przeżyła wiele, jednak to jeszcze nie koniec jej walki. Nadchodzi moment rozstrzygnięcia, a ona znajduje się gdzieś pomiędzy dwojgiem ognistych książąt, walczących o tron. Ostateczna bitwa zbliża się wielkimi krokami. To już nie jest walka króla z okrutnymi rebeliantami, za jakich uważano Szkarłatną Gwardię, a obejmująca cały kontynent wojna, której przebieg może zmienić losy wszystkich jego mieszkańców.
Victoria Aveyard stworzyła niesamowicie rozbudowane uniwersum, od którego należałoby zacząć całą recenzję. O ile trzy pierwsze tomy skupiały się głównie na Norcie i społeczeństwie tego państwa, tak Wojenna burza pozwala poznać Lakelandię, Piedemont i Montfort - inne państwa, znajdujące się na tym samym kontynencie. Choć po zakończeniu lektury, można mieć pewnego rodzaju niedosyt spowodowany brakiem większego zagłębienia się w strukturę trzech pozostałych państw, można to wybaczyć autorce i zrozumieć, dlaczego w tak pobieżny sposób zostały one przedstawione - poznaliśmy szczegóły najistotniejsze dla akcji. Większe zagłębienie się w politykę czy kulturę danych państw mogłoby być nie tylko ciekawe, ale i zgubne dla całej powieści - zabiłoby już i dość niską dynamikę akcji, a także stłamsiło to, co w fabule było najważniejsze - rewolucję w Norcie.
Poprzez wprowadzenie nowych postaci, takich jak Iris Cygnet czy premier Davidson (który pojawił się już pod koniec tomu III), pochodzących z innych państw, można z szerszej perspektywy spojrzeć na wojnę toczącą się w Norcie i zauważyć, jak wpływa ona na pozostałe państwa. Ponadto wraz z bliższym poznaniem każdej postaci, poznajemy także ich państwa - dyplomatyczny Montfort, rządzoną twardą ręką Lakelandię czy uległy Piedemont. Victoria Aveyard stworzyła intrygujące, pełne niespodzianek uniwersum, z którym mam nadzieję się jeszcze kiedyś spotkać.
Wojenna burza to pierwszy tom serii, w którym charakter Mavena stracił na atrakcyjności. Od zawsze mroczny książę był moją ulubioną postacią. Nawet po wydarzeniach w Królewskiej klatce... Tom czwarty sprawił, że stał się on postacią obojętną. Zmieniło się także moje podejście do Mare. Dziewczyna od błyskawic zawsze mnie irytowała. Wojenna burza pokazała ją w zupełnie innym świetle - jako odważną, uparcie dążącą do celu i gotową do poświęceń młodą kobietę, która wytrwale walczy do samego końca.
Nie można zapomnieć o pozostałych bohaterach. Victoria Aveyard ma wyjątkową umiejętność kreowania postaci. Od żadnej nie czuć ani grama fałszu. Są wielobarwne i trójwymiarowe. Wzbudzają w odbiorcach ogromną gamę emocji. Wraz z nimi przeżywamy każdą śmierć, rozłąkę czy przegraną bitwę, zaś ich radość powoduje, że zaczynamy uśmiechać się sami do siebie.
Nie można nie wspomnieć o zabiegu, jaki zastosowała autorka, tworząc narrację. W poprzednich tomach mogliśmy poznać myśli dwóch/trzech postaci. Wojenna burza wprowadza ogromny misz-masz narratorów. Oprócz myśli Mare, poznać możemy także uczucia Mavena, Evangeline, Iris czy Cala. Jest to na pewno urozmaicenie powieści, choć muszę przyznać, że niektórzy z narratorów potrafili wprowadzić dość senną atmosferę.
Powieść jest plątaniną wątków, relacji międzyludzkich i ogromnych emocji. Autorka stworzyła rzeczywistość, która głęboko zakorzenia się w serca czytelników. Choć posiada wady, po skończeniu i chwili przemyślenia łatwo stwierdzić, że jest to zakończenie serii, na jakie oczekiwali wszyscy fani. Wojenna burza pokazuje jak łatwo jeden człowiek potrafi doprowadzić do wyniszczającej cały świat wojny; ukazuje postawy ludzkie wobec władzy, utraty wolności i strachu. A także ukazuje bohaterów, którzy wiele przecierpieli i przeszli ogromne metamorfozy, by przetrwać i znaleźć tym właśnie miejscu, w którym są obecnie.
Jestem szczęśliwa, że nie zrezygnowałam z tej serii po przeczytaniu tomu pierwszego. Choć moja historia z Czerwoną Królową jest dość burzliwa, na sam koniec mogę z czystym sercem stwierdzić, że seria Aveyard odnalazła stałe miejsce w moim sercu. Zaś Mare... Czuję wielkie emocje na myśl o tej bohaterce. I, o dziwo, nie są to emocje negatywne. Mare Barrow, Czerwona Królowa, dziewuszka od błyskawic czy Mareena Tytaniusz - to nie ważne. Dziewczyna w końcu pokazała, jak wartościową jest osobą. Będąc zniszczoną przez miłość, nie dała stłamsić ognia w niej tlącego się i walcząc w zgodzie ze samą sobą, pokazała, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze.
Za możliwość poznania zakończenia serii dziękuję z całego serca wydawnictwu Moondrive! ♥♥♥
Tytuł oryginalny: War Storm
Tytuł polski: Wojenna burza
Tłumaczenie: Joanna Dziubińska, Maria Borzobohata - Sawicka
Wydawnictwo: Moondrive
Data wydania: 31 października 2018
Moja ocena: 8/10
PS. Zapraszam na instagrama! @pyciaaa_ccr
Koniecznie muszę wrócić do tej serii. Jestem tak bardzo w tyle... Po pierwszym tomie, który będę musiała sobie przypomnieć zanim sięgnę po kontynuację. Dużo emocji przede mną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com