Mare zdana jest na łaskę Mavena. Chłopak, do którego kiedyś coś czuła, obecnie jest jej katem i wybawcą. Może przynieść jej ból i ochronę. Zamknięta niczym ptak w klatce, ciągle odurzana działaniem Cichego Kamienia, dziewczyna od błyskawic stara się zrobić wszystko, by wydostać się na wolność. Maven jednak nie da jej łatwo odejść. Zrobi wszystko, by Czerwoną Królową zatrzymać przy sobie. Tymczasem w całym królestwie wybuchają zamieszki. Szkarłatna Gwardia prężnie dąży do obalenia władzy Mavena i Srebrnych, nie tylko w Królestwie Norty. Cały kontynent wisi na granicy wojny.
Czerwona Królowa była dla mnie totalną porażką, Szklany miecz za to oczarował i wzbudził wiele pozytywnych emocji. Królewska klatka stoi gdzieś pomiędzy. Z jednej strony jest to książka, która zaintrygowała mnie i spodobała się, z drugiej jednak - pod wieloma względami nie dorównywała drugiemu tomowi serii.
Jeżeli znajdą się tu osoby pamiętające recenzje poprzednich tomów serii, zapewne wiedzą jaką nienawiścią darzyłam Mare. Główna bohaterka, i jednocześnie narratorka, była dla mnie młodą, egoistyczną i pustą nastolatką, która niezbyt wysoko ceniła ludzkie życie. Choć twierdziła inaczej, mało zwracała uwagę na to, że ludzie giną dla niej i przez jej błędy. Królewska klatka pokazała Mare w całkowicie innym świetle. Mimo że wciąż irytująca, dziewczyna pozytywnie mnie zaskoczyła. Zaczęła zauważać swoje błędy i zwracać uwagę na ludzi ją otaczających. Gdy bez nikogo bliskiego musiała przeżyć pod kontrolą Mavena, zaczęła doceniać to, co miała. Podoba mi się to, w jaki sposób autorka pokazała powolny proces dojrzewania Mare i mam nadzieję, że w kolejnej części - Wojenna burza - nie spotkamy już tej wybuchowej nastolatki, a dojrzałą i w pełni świadomą konsekwencji swoich czynów młodą kobietę, jaką już teraz zaczęła się stawać nasza bohaterka.
Victoria Aveyard w Królewskiej klatce stworzyła nam możliwość poznania myśli nie tylko Mare, ale i Evangeline oraz Cameron, bowiem z punktu widzeniach tych dziewczyn poprowadzonych jest kilka rozdziałów. Przyznam szczerze, że bardzo mi się to spodobało. Dzięki temu mogliśmy nie tylko lepiej poznać pobudki kierujące Żeleźczynią z domu Samos oraz niezwykłą Nową, ale także dowiedzieć się, co dzieje się poza pałacem w Archeonie, w którym przebywała Mare.
Nie można także zapomnieć o Mavenie. Autorka poświęciła mu wyjątkowo dużo uwagi, starając się pokazać, kim tak naprawdę jest ten mroczny chłopak. Mimo wzbudzania wielu negatywnych emocji, Maven intryguje i możliwość poznania tego, co nim kieruje jest naprawdę kusząca. Cieszę się, że autorka nam na to pozwala.
Jednak książka ma pewien znaczący minus. Dwie trzecie Królewskiej klatki to monotonna opowieść Mare o tym, co ona przeżywa w pałacu. Zabrakło mi tutaj dynamizmu. Niektóre strony dłużyły się niemiłosiernie. Z utęsknieniem czekałam na te kilkanaście stron akcji, po których, niestety, znów wracała monotonia. Książka ta miała raczej wzbudzić w nas emocje, jednak wzbudzanie emocji nie powinno iść w parze z całkowitym zacięciem się wydarzeń. Da się połączyć jedno i drugie, co ukazał już nie jeden autor. Victoria Aveyard musi jeszcze nad tym poćwiczyć.
Akcja nabrała tempa pod sam koniec i chwała za to, inaczej Królewską klatkę mogłabym stawiać na równi z niezbyt lubianą przeze mnie Czerwoną królową. Przyznam szczerze, że ostatnie sto stron czytałam z zapartym tchem, chcąc jak najszybciej poznać rozwiązanie wydarzeń. Kilkanaście ostatnich linijek całkowicie zbiło mnie z tropu. Z takim zakończeniem i rozwiązaniem jednego z najbardziej emocjonujących wątków nawet najgorsza książka mogłaby zmusić do sięgnięcia po jej kontynuację
Powiem szczerze - myśląc o tej książce mam mieszane uczucia. Z jednej strony to opowieść pełna emocji, z wieloma bohaterami, których warto poznać. Nie bez znaczenia jest zmiana zachodząca w zachowaniu Mare. Myślę, że każda osoba, która dotąd jej nienawidziła, po przeczytaniu Królewskiej klatki poczuje do niej chociażby niewielką nić sympatii. Jednak fabuła... sam pomysł nie jest zły i wykonanie także. Historia intryguje, jednak także nudzi. Stworzenie prawie sześciuset stronicowej książki tylko po to, by przez czterysta stron czytać o torturach, jakie musi przechodzić główna bohaterka nie jest dobrym pomysłem. Mimo wszystko nie odradzam wam lektury tego tomu, bowiem ma on w sobie coś intrygującego, co kusi i przyciąga. Sama także na pewno sięgnę po Wojenną burzę, pełna nadziei, że z przytupem zakończy ona cykl o dziewczynie od błyskawic.
Autor: Victoria Aveyard
Tytuł oryginalny: King's Cage
Tytuł polski: Królewska klatka
Tłumaczenie: Adriana Sokołowska-Ostapko, Joanna Dziubińska
Wydawnictwo: Moondrive
Data wydania: 24 maja 2017
Moja ocena: 6/10
Po lekturze ''Czerwonej królowej'' nie jestem przekonana do pomysłu, aby kontynuować przygodę z tą serią. Może w przyszłości, gdy będę miała chwilę to dam jej drugą szansę :)
OdpowiedzUsuńA ja zachęcam Cię do sięgnięcia po kontynuację! "Czerwona królowa", tak jak wspomniałam w poście, niezbyt mi się podobała, za to "Szklany miecz" podbił moje serce ♥ Myślę, że jeśli zdecydujesz się na dalszą lekturę, dostrzeżesz urok tej serii :D
UsuńJakoś nie ciągnie mnie do tej książki, choć czytałam parę pochlebnych recenzji. Chyba jednak to nie mój klimat.
OdpowiedzUsuńW takim przypadku nie warto się zmuszać :)
UsuńNie znam tej serii . Może kiedyś po nią sięgnę, an razie odpuszczam sobie :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgnę, mając świadomość, że pierwszy tom jest słaby. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń