lipca 12, 2017

[FILMOWO] Piraci z Karaibów. Zemsta Salazara

Czy jest jakiś fan filmów fantasy, który nie słyszał o tej serii? O słynnym Jack'u Sparrow i jego przygodach przeżytych na morzu? Piraci z Karaibów to filmy, które już od lat pozostają w moim sercu. Powiew bryzy, słony zapach morza, wiatr w żaglach... oraz nieokrzesani i rabujący piraci, lubiący się dobrze zabawić. Seria ta posiada wszystko, co cenię w filmach - humor, ciekawą fabułę i intrygujących bohaterów. Czy piąta część cyklu zachwyciła mnie tak, jak cztery pozostałe?

Żródło zdj

Minęło wiele lat od wydarzeń mających miejsce w Na nieznanych wodach. Kapitan Jack Sparrow musi pozbierać się i po latach rabowania stanąć do walki. Okrutny Salazar ucieka z "diabelskiego trójkąta", a jego celem jest zgładzenie wszystkich piratów. By uratować życie, Sparrow musi odnaleźć mistyczną broń - Trójząb Posejdona - a pomagają mu w tym Henry Turner oraz Carina Smyth.

W Zemście Salazara (dlaczego nie zostaliśmy przy amerykańskim tytule, który jest o niebo lepszy?!) fani serii znajdą wszystko to, za co tak bardzo kochają Piratów. Już pierwsza scena filmu jest zapowiedzią kolejnej niesamowitej przygody, którą będziemy mogli przeżyć wraz z kapitanem Sparrow'em i jego kompanami. Wartka akcja, intrygująca fabuła, niesamowite efekty specjalne, brutalne walki i duża dawka czarnego, sarkastycznego humoru - z tego przede wszystkim składa się ten film.

Żródło zdj
Oprócz tego są niebanalni i charakterystyczni bohaterowie. Jack przechodzi kryzys w swoim życiu, jednak jak to on, nie wiele trzeba, by podniósł się na nogi. Wizja przygody, powrotu na morze, utarcia nosa starym znajomym i... przeżycia wydaje mu się na tyle kusząca, że szybko postanawia zaangażować się w kolejną niebezpieczną, ale i niesamowitą morską przygodę. Z zapijaczonego nieudacznika w kilka chwil przeistacza się w starego, nieco tchórzliwego, aroganckiego, egoistycznego, niezrównoważonego... dobra może starczy tych epitetów... KAPITANA.

Pierwsze skrzypce w całej historii gra jednak Henry Turner. Już samo nazwisko może wam
podpowiedzieć kim ten dziewiętnastolatek jest. Tak, tak, dobrze kojarzycie. Tym razem ochotę zabawić się w pirata ma syn Williama Turnera, a wnuk Billa Buciora Turnera. I wiecie co? Mogę powiedzieć, że jeśli polubiliście zawziętość i honorowość Willa i Billa, to do Henry'ego także zapałacie czymś w rodzaju sympatii.

Zemsta Salazara (ja chyba naprawdę nigdy nie przeżyję tego tytułu, nie przekonuje mnie nawet to, że bezpośrednio nawiązuje on do fabuły filmu) to film godny swoich poprzedników. Posiada on wszystko za co pokochałam pierwszą część Piratów z Karaibów (w tym Jacka Sparrow'a ♥♥♥), a wprowadzenie nowych postaci dodaje tej serii także pewnego rodzaju świeżości, której już odrobinę brakowało w czwartej części. Jestem pewna, że jeżeli pokochaliście poprzednie części, to Zemstę Salazara także skończycie oglądać z pozytywnymi odczuciami.

2 komentarze:

  1. Dad Man Tell No Tales to zdecydowanie lepszy tytuł! W końcu w jednej scenie Salazar mówi: Martwi głosu nie mają. Aaaa, powstrzymywałam się przed piskiem w kinie. :D
    Ludzie mówią, że piąta część jest dnem, ale tak naprawdę jest to gratka dla fanów Piratów i taki psychofan jak np. ja na pewno znajdzie tam coś dla siebie.
    Johnny Depp to jeden z moich ulubionych aktorów, a w kinie bawiłam się naprawdę bosko! ^^


    Pozdróweczki,
    Izzy z Heavy Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże. ,,Dead" nie ,,Dad".
      Izka, Ty pasjonacie angielskiego! XD

      Usuń

Copyright © Chwila kultury , Blogger