Przepraszam za tak złej jakości zdjęcie, jednak lepszego nie znalazłam, a swojego nie mogłam zrobić. |
W dość małym miasteczku Tanner's Corner doszło do porwania i morderstwa. Zbrodnie popełnił szesnastoletni chłopak, którego wszyscy przezywają Pająkiem. To on także porwał młodą Mary Beth oraz Lydię Johansson. Nie wiadomo do czego jest zdolny nastolatek. Od teraz liczy się każda sekunda. By znaleźć uprowadzone dziewczęta i pojmać Pająka, szeryf sprowadza jednego z najlepszych kryminologów z Nowego Jorku, wraz z jego partnerką. Zaczyna się morderczy wyścig z czasem.
Puste krzesło zaczyna się dość niepozornie i na początku nie wywołuje w nas większych emocji. Wzbudza ciekawość, jednak nie czyta jego z zapartym tchem. Wszystko zaczyna rozkręcać się w połowie powieści, gdy akcja nabiera tempa. Różnego rodzaju wątki zaczynają się z sobą splatać, do gry wchodzą inne osoby, a obie strony toczą umysłową walkę - morderca nie chce dać się złapać, a policjanci próbują znaleźć go za wszelką cenę, korzystając ze śladów jakie za sobą pozostawia.
Sam pomysł na fabułę wydał mi się neutralny. Z jednej strony był ciekawy, czuć było tajemnicę, jednak z drugiej coś mi się w nim nie podobało, jakaś część mnie podczas czytania nudziła się. Myślę, że było to efektem rozwlekania niektórych sytuacji. Pierwszych sto stron ciągnęło mi się niemiłosiernie, mimo że książka napisana jest dość lekkim językiem.
Najlepszym punktem całej fabuły jest zakończenie, które na początku namiesza w naszej głowie, zaintryguje i zmusi do myślenia, lecz w końcu się wyklaruje i jasno przedstawi rozwiązanie całej historii.
Na pochwałę zasługuje także kreacja postaci, a zwłaszcza kryminologa Lincolna Rhyme'a i jego partnerki Amelii Sachs. Wydają się oni wyjątkowo prawdziwi. Nie są wyidealizowani. Autor ukazuje ich prawdziwą naturę, poprzez ciekawe nakreślenie profilu psychologicznego. Na wyróżnienie zasługują także postaci Jima Bella [szeryfa] i Garretta [Pająka]. Są one bardzo ciekawie wykreowane i wyróżniają się na tle innych bohaterów powieści.
Puste krzesło jest powieścią, która wywarła na mnie mieszane uczucia. Podobała mi się kreacja postaci oraz zakończenie, którego w żadne sposób nie przewidziałam. Z ciekawością śledziłam poczynania Rhyme'a oraz Sachs i razem z nimi odkrywałam tajemnicę mordercy. Podobało mi się to, że autor zmusił czytelnika, by nieświadomie szukał rozwiązania zagadki i sam poskładał wszystko w całość. Niemniej jednak sam pomysł na fabułę pozostawił wiele do życzenia. Chwilami czytałam nie dla poznania dalszego ciągu historii, a duetu z Nowego Jorku, do którego od razu zapałałam sympatią. W najbliższym czasie mam zamiar poznać inne publikacje autora, by przekonać się czy któraś z nich bardziej przypadnie mi do gustu. A wszystkim, którzy lubią thrillery z niesamowicie wykreowanymi postaciami i którym nie będzie przeszkadzać banalność fabuły, występująca miejscami, polecam jak najbardziej Puste krzesło.
Autor: Jeffery Deaver
Tytuł: Puste krzesło,
Wydawnictwo: Reader's Digest
Data wydania: Wydanie II - 2007
Tłumaczenie: Piotr Art, Andrzej Szulc
Moja ocena: 6+/10
Podoba mi się, że zakończenie jest tak nieprzewidywalne. Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńrównież nie słyszałam wcześniej o tym autorze, ale może przejrzę jakieś jego ksiązki przy okazji ;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam i ja o autorze ani powieści. A i recenzja jakoś mnie nie przekonuje. Raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńLubię takie klimaty, więc pomyślę nad przeczytaniem tej książki. Duży plus na początek za nieprzewidywalne zakończenie ;)
OdpowiedzUsuńTak, jest to ogromnym plusem. Jeśli się nie zwróci uwagi na pomysł na fabułę, który jest nieco nudny, to "Puste krzesło" można uznać za naprawdę interesującą książkę :)
Usuń