Czas na recenzję mojego pierwszego prezentu od mikołaja.
Książka jest bardzo wciągająca. Chwilami wręcz przyprawiała mnie o DRESZCZe.
Zaczęłam ją czytać wczoraj i zarwałam praktycznie całą noc by ją skończyć.
Thomas budzi się w ciemnej windzie z wymazanymi wspomnieniami. Jedyne co pamięta to swoje imię. Kiedy winda się otwiera widzi grupę dzieciaków, która wita go w Strefie - otwartej przestrzeni w samym centrum przerażającego i tajemniczego labiryntu.
Podobnie jak Thomas, żaden z obecnych tu chłopców nie wie dlaczego tu jest oraz jak się tu dostał. Wszyscy wiedzą natomiast, że każdego ranka, gdy kamienne mury otaczającego ich Labiryntu rozsuną się, zaryzykują swoje życie by się tego dowiedzieć, nawet za cenę spotkania ze Strażnikami - pół-maszynami, pół-bestiami, przemierzającymi jego mroczne korytarze.
Autor ma lekkie pióro i wspaniale potrafi sprawić , b wyobraźnia czytelnika sama podsuwała mu obrazy. Fabuła była zaskakująca i pełna niespodziewanych zwrotów akcji. Słowa nie wciskały się w nasze umysły (jak to czasem bywa) tylko wpływały łagodnymi falami, sprawiając mi wielką przyjemność.
"Chłopak powinien być teraz w szkole, w domu, bawić się z dzieciakami z sąsiedztwa. Zasługiwał na to, aby noce spędzać w domu z rodziną, która go kochała i się o niego martwiła. (...) Thomas poczuł nienawiść do ludzi, którzy odebrali tego biednego, niewinnego chłopca jego rodzinie. (...) Chciał, aby Chuck był szczęśliwy."Mimo, że było dużo opisów, których niektórzy autorzy nie umieją ogarnąć i pozostawiają w chaosie, to tutaj dodawały one dynamiczności i wprowadzały czytelnika w stan podniecenia, oczekiwania, tak że nie mógł oderwać się od książki przed wcześniejszym skończeniem jej. Tak samo było z czasem, w trakcie którego rozgrywały się wszystkie wydarzenia. Cała akcja, według moich obliczeń, trwała około 2 tygodni. Można by pomyśleć, że jak na 421 stron to dość krótko, jednak nie dajcie się zwieść. Wszystko jest tak przepełnione wydarzeniami, że czytelnik nie ma czasu się znudzić, a co już myśleć nawet o odłożeniu książki na półkę.
Cała fabuła dopięta jest na ostatni guzik, a postacie wspaniale obmyślone i stworzone. Wszystko kręci się w okół Thomasa (którego strasznie polubiłam), labiryntu oraz tajemniczego DRESZCZu, jednak są wątki poboczne, które spokojnie przeplatają się z głównymi tematami.
Ciekawą rzeczą, przez którą nie raz dostawałam napadu śmiechu, jest język streferów. Przykładowo:
"-Nie to miałem na myśli. - Co... [...] - Po prostu zawrzyj twarzostan!"
"Alby, dlaczego nam nie powiesz, co tam purwa jest?"
"Kto mnie tu przysłał?[...] Skąd... [...] - Wstawaj sztamaku, no wstawaj!"I jeszcze wiele więcej, ale nie będę się aż tak rozpisywać.
Wiele osób mi polecało Więźnia labiryntu i bardzo go wychwalało. Teraz wiem, że mieli rację :) Książka bardzo mi się spodobała i już się szykuję na kupno II części oraz oglądnięcia filmu.
Autor: James Dashner
Tytuł oryginalny: The Maze Runner
Tytuł polski: Więzień labiryntu
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Data wydania: 9 listopada 2009
Moja ocena: 8,5/10
Uwielbiam tę książkę, jest jedną z lepszych, które przeczytałam w tym roku i na pewno pojawi się w moim podsumowaniu roku :)
OdpowiedzUsuń